wroclaw.pl strona główna Kulturalny Wrocław – najświeższe wiadomości o kulturze Kultura - strona główna

Infolinia 71 777 7777

°C Pogoda we Wrocławiu

Jakość powietrza: brak pomiaru

brak danych z GIOŚ

wroclaw.pl strona główna

Reklama

  1. wroclaw.pl
  2. Kultura
  3. Rozmowy i recenzje
  4. „Krzywiryjek” mało fotogeniczny

„Krzywiryjek” mało fotogeniczny

Data publikacji: Autor:

Edytuj w ACMS

Miała być dyskusja o emocjach – tych dziecięcych i tych wymuszanych przez dorosłych. Miało być też o współczesnych rodzicach, którzy nie potrafią się cieszyć i bawić z dziećmi. „Krzywiryjek” Roberta Jarosza nie wyczerpuje tych tematów, jedynie je sygnalizuje, ale nie do końca udanie.

Reklama

Po bardzo udanych „Skarpetach i papilotach” i nagradzanym spektaklu „SAM – przygotowanie do życia w rodzinie” możemy czuć rozczarowanie. Tekst Roberta Jarosza nie przechodzi próby sceny. Jest nużący, dialogi brzmią drętwo i nieprawdziwie. I choć sam pomysł na opowieść o ojcu, który nie potrafi okazać bliskości synowi, zastępując wspólną zabawę obfotografowywaniem potomka, ma spory potencjał, to jednak zupełnie niewykorzystany. Przypadłością naszych czasów jest fotografowanie wszystkich i wszystkiego komórką i przesyłanie tych zdjęć na portale społecznościowe. Jarosz tego skoku technologicznego nie zauważa, a jego ojciec-fotograf zdjęcia robi starodawnym aparatem na statywie geodety. Słyszałam zdziwione głosy dzieci z widowni dopytujące o wyświetlacz cyfrowy, którego nie było. O ile dorosły może uznać ten rekwizyt za symbol, to dziecko, które w nowoczesnej technologii jest zanurzone, od razu wychwytuje niuanse i nie wierzy w autentyczność opowieści. I tym samym nie utożsamia się z bohaterem. Tytułowy Krzywiryjek (w tej roli Grzegorz Mazoń), choć stara się jak może, nie potrafi zainteresować swoją postacią dziecięcych widzów. Dzieci śmieją się jedynie z jego krzywych min. Podobnie jest z klaunami, które mają rozśmieszyć bohatera i w założeniu widownię. Nie robią tego, za to bardzo głośno wrzeszczą.

Natrętne moralizatorstwo i schematyczny scenariusz „Krzywiryjka” sprawiają, że ogląda się to przedstawienie ze znużeniem. Krzywiryjek posługuje się językiem dorosłych – drętwym i paradoksalnie pozbawionym emocji. W dodatku odbiór utrudnia nielogiczna akcja, a finałowa scena jest niemożliwie przesłodzona i przez to niewiarygodna. Udana za to jest scenografia Jana Polivki ze złowieszczym okiem przysłony w centrum scenicznej dekoracji i kolorowe kostiumy klaunów. Wątpliwości estetyczne budzą za to olbrzymie, jarmarczne pluszaki, przypominające kostiumy, w które przebierają się studenci promujący jogurty, czy fastfoodowe bary. Nie zdziwiłabym się, gdyby na metce miały wypisane "Made in China"

Robert Jarosz, mam wrażenie, chciał opowiedzieć o tym, że technologią zastępujemy relacje międzyludzkie, a dzieci potrzebują prawdziwej miłości i zainteresowania. Tego nie zastąpi żadna technologia, nawet ta najnowocześniejsza. Szkoda tylko, że opowiedział o tym tak niezdarnie i topornie.

Agnieszka Kołodyńska

„Krzywiryjek” – premiera 27 września 2014, reżyseria Robert Jarosz, scenografia Jan Polivka, muzyka Patryk Lichota, ruch sceniczny Jacek Gębura. Grają Kamila Chruściel, Marta Kwiek, Edyta Skarżyńska, Grzegorz Mazoń, Sławomir Przepiórka, Marek Tatko.

Bądź na bieżąco z Wrocławiem!

Kliknij „obserwuj”, aby wiedzieć, co dzieje się we Wrocławiu. Najciekawsze wiadomości z www.wroclaw.pl znajdziesz w Google News!

Reklama