Turyści wrócili do Wrocławia. Co ich do niego przyciąga?
Radosław Michalski, dyrektor Wydziału Promocji Miasta i Turystyki Urzędu Miejskiego Wrocławia: – Według badań za rok 2022 wrócili nawet tłumniej niż przed czasem pandemii. A przyciąga ich - niezmiennie - klimat miasta.
Jak go opisać?
– Najprościej, jako sumę wrażeń wyniesioną z czasu spędzonego we Wrocławiu. I nie chodzi tylko o smak potraw, jakość hotelu, czy doświadczenia z odwiedzin w atrakcjach turystycznych. To przede wszystkim spotkania z mieszkańcami. Zarówno tymi, którzy w branży turystycznej pracują, jak i tymi spotykanymi przygodnie – w sklepach, na przystankach, podczas wspólnego zwiedzania. Wrocławianie mają dobrą opinię o swoim mieście. I mówią o tym głośno. Nie znaczy to, że ze wszystkiego jesteśmy zadowoleni, ale problemy nie przesłaniają dumy z Wrocławia. Jest ona autentyczna, a turyści lubią odwiedzać miejsca, w których także mieszkańcy czują się dobrze.
Na chęć ponownych odwiedzin składa się także zaangażowanie prywatnych przedsiębiorców, a także biznesu czy akademii. Wiele osób do Wrocławia wraca po programie Erasmus lub zaprasza do nas swoich znajomych podczas studiów.
Turystyka opłaca się Wrocławiowi?
– Zdecydowanie tak i to na przynajmniej trzech poziomach. Pierwszy jest niepoliczalny – turyści budują markę miasta, wyjeżdżając dzielą się wrażeniami z podróży, stając się niejako najlepszą, bo w pełni autentyczną, reklamą Wrocławia. Ta reklama nie tylko przekłada się na przyjazdy kolejnych gości, ale także na rozpoznawalność miasta w środowisku biznesowym. To również ma znaczenie w przypadku nowych inwestycji. Gdy firma ma do wyboru kilka podobnych pod względem kosztów destynacji, to skłoni się ku tej, która ma lepszą renomę. Wrocław ma świetną opinię w kraju i na świecie.
Dwa pozostałe poziomy są już bardzo wymierne. Wedle badań 5,8 miliona turystów pozostawiło we Wrocławiu ponad 3 miliardy złotych – korzystając z hoteli, restauracji, atrakcji turystycznych, przemieszczając się po mieście bądź kupując pamiątki. Te pieniądze trafiły do kieszeni wrocławskich przedsiębiorców i przełożyły się na miejsca pracy. Tu przechodzimy też do trzeciego wymiaru: ponad 370 milionów złotych trafiło do budżetu miasta w postaci części z podatków PIT i CIT. To trochę tak, jakby zeszłoroczna turystyka zasponsorowała Wrocławiowi trasę tramwajową.
Czyli wizyty przekładają się na biznes?
– Turystyka to biznes. My sami traktujemy promowanie miasta jako inwestycję, na której Wrocław powinien zarobić. Powinien być jednym z przyjemniejszych biznesów, zarówno dla osób, które z niego korzystają, jak i dla prowadzących dedykowaną im działalność. Rozmawialiśmy o tym niedawno na spotkaniu z Zachodnią Izbą Gospodarczą. Kwota z podatków, o której mówiłem chwilę temu, przekłada się na ok. 8 proc. całego budżetu Wrocławia, a branża turystyczna daje pracę blisko 35 tysiącom osób w naszym mieście. To poważna gałąź gospodarki.
A biznes ten nie ucierpi w czasie kryzysu?
– To dobre pytanie. Po raz pierwszy mierzymy się z kryzysem w takiej skali i domyślamy się, że wydatki na turystykę nie będę, stanowiły priorytetu w wielu domowych budżetach. Zarazem o kryzysie mówimy już od połowy ubiegłego roku, gdy w tym samym czasie wrocławski Jarmark Bożonarodzeniowy był jednym z bardziej udanych dla branży, także hotelarskiej i gastronomicznej. Gdzieś wewnątrz nas jest potrzeba podróży, odkrywania świata, pokazywania go naszym najbliższym, rok 2022 dał nam dużo nadziei.
Przygotowujemy się do kryzysu w jakiś szczególny sposób?
– Tak. Od jakiegoś już czasu, bo przygotowywały nas do tego lata 2020 i 2021. Prezydent powołał społeczną radę turystyki złożoną z ekspertów i praktyków z różnych dziedzin. To oni zarekomendowali i pomogli założyć Wrocławską Organizację Turystyczną, która może m.in. zabiegać o zewnętrzne środki na działania promujące turystykę.
Przygotowaliśmy także więcej informacji dla turysty, który może wydać mniej pieniędzy. Pomagają nam w tym między innymi wrocławskie krasnale – dzięki mapkom przygotowanym nie tylko dla najmłodszych poszukiwaczy najmniejszych obywateli naszego miasta – można zwiedzać uliczki miasta przez kilka godzin, zarazem poznając zabytkową architekturę i tym samym bogatą historię Wrocławia. Podobnie informujemy o dniach darmowych odwiedzin w muzeach i barach mlecznych, w których można zjeść smacznie i niedrogo.
Rozglądamy się także za nowymi rynkami turystycznymi, które być może przyniosą Wrocławiowi liczebnie mniej turystów, za to skłonnych do wydania nieco większych środków. Myślę o rynkach azjatyckich czy arabskich. To klient, z którym trzeba popracować dłużej, dlatego działamy już w tych obszarach od roku 2020. I przygotowujemy się koncepcyjnie. To jedno z najważniejszych działań, żeby jak najefektywniej zainwestować publiczne środki. Stąd właśnie poszerzane badania ruchu turystycznego, ale też prace nad programem wrocławskiej turystyki z horyzontem do roku 2030.
To nie tak znowu odległa perspektywa…
– To prawda, ale też sytuacja, w której się znajdujemy, jest niezwykle dynamiczna. Potrzebujemy pewnej perspektywy działań strategicznych, ale realnych do rozpisania na konkretne działania operacyjne. Ponownie odwołam się do ostatnich 3 lat. Gdy wydawało się, że po opanowaniu pandemii wychodzimy z problemów, putinowska Rosja postanowiła rozpętać pełnoskalowy konflikt w Ukrainie, który także przekłada się na ogólne poczucie bezpieczeństwa w naszym regionie. Patrząc na rok 2022, jestem pełen nadziei na dobry wynik w turystyce w roku 2023, ale tej nadziei na pewno pomożemy – choćby kampaniami turystycznymi, którym usłyszmy już niedługo.