wroclaw.pl strona główna

UWAGA! Uwaga! Awaria systemu obsługi zgłoszeń 999!

  1. wroclaw.pl
  2. Dla mieszkańca
  3. Przydatne Informacje
  4. Moda, uroda, zakupy, hobby
  5. Co jest do chrzanu

Chrzan to dosyć „jadowita” w smaku, pospolita bylina, mająca w rodzinie inne kapustowate. Wydaje się, że tą swoją zapiekłością odbija sobie niepowodzenia kulinarne – nigdy bowiem na stole nie jest gwiazdą pierwszej wielkości, jak np., nie przymierzając, taki homar czy inne mule albo ostrygi. Najczęściej w tartej postaci bywa zaledwie dodatkiem do innych, ważniejszych w gastronomicznej hierarchii specjałów – jakiejś porządnej kiełbachy czy golonki, a w postaci twardej ukorzenionej jako ingrediencja zalewy do małosolnych ogórów. Zdecydowanie największym chojrakiem bywa jednak jako zmieszany z również tartym burakiem (a najlepiej kilkoma) – wtedy przybiera tajny pseudonim „ćwikła”.

Od dawna rósł sobie dziko na wschodzie Europy, kiedy to w IX wieku połapali się nasi antenaci, że do paru rzeczy się nadaje. Czyli do konserwowania, zakwaszania (co ponoć już starożytni Rzymianie i Egipcjanie przetestowali) z jednej strony, a z drugiej dobrze robi zdrowotności człowieka: czyli na wzdęcia jest skuteczny, moczopędnie pomocny i w naderwaniu i zapaleniu ścięgien się przyda, gdy je nim obłożyć. Ale i sporo niejednoznaczności w swoim działaniu przejawia, co każe go o chytrość i nieszczere intencje podejrzewać – bo z jednej strony do pobudzania apetytu i leczenia anemików się nadaje, a z drugiej odchudza podstępnie… A i człowiek ze stanem zapalnym przewodu pokarmowego albo schorzeniami nerek czy marskością wątroby też po kontaktach z chrzanem biedy sobie może napytać, więc niech unika „ostrego” jak ognia. Czyli coś z tą byliną musi być nie tak…

Synigryna, co czyni chrzan tak diabelsko piekącym w smaku i zapachu, łzy z oczu wyciskającym, tylko największym desperatom nie przeszkadza w samodzielnym ucieraniu go, a potem łączeniu z solą, cukrem i śmietaną, żeby postał sobie w skromnej miseczce na wielkanocnym albo bożonarodzeniowym stole. Pewnie dlatego tacy Francuzi, Szwajcarzy czy Holendrzy nie zawracają sobie głowy jego konsumowaniem – gdzież tam bowiem w nowoczesnym lokalu mieszkalnym uświadczyć piec, w którego otwartych drzwiczkach najlepiej czynności ucierania chrzanu na ręcznej tarce dokonywać, tak by odór z niego i zapiekłość wprost do komina uchodziły? Dlatego w krajach tych dziwnych chrzan na przemiał apteczny jest głównie przeznaczony.

Poddany obdukcji pod kątem zawartości witamin i innych składników mineralnych okazał się całkiem bogaty, niczym posiadacz giełdowych akcji. Bo cóż tam ma na koncie? Witaminy: A, B, B1, B2, C, E, a także: potas, wapń, fosfor, magnez, żelazo, mangan, sód, cynk, siarkę, fosfor, jod, chlor, błonnik, węglowodany, tłuszcze, związki azotowe, glikozydy, flawonoidy, olejki eteryczne, kwas nikotynowy, argininę, asparaginę, glutaminę, fitoncydy. Uff… Dlatego koncerny farmaceutyczne ciągną z niego aż miło…

Niewiasty powinny mieć do niego szczególny sentyment, bo mało kaloryczne to warzywko – w 100 g ma bowiem tylko 70 kalorii. Za afrodyzjak też chrzan niekiedy uchodzi – za rozgrzewającą moc.. Ale spora grupa zainteresowanych miłosnym jego działaniem twierdzi również, że „za mało kopie” pod względem uniesień i już o wiele lepiej sprawdza się w tym dziele takie na przykład chili…

Ponieważ chrzan może rosnąć w zasadzie, gdzie popadnie, to i często dziczeje. I nim się człowiek obejrzy, rozrośnie się jak chwaścisko i jako takie trudny jest potem do wytępienia. Różne bywają sposoby, by zaradzić niepożądanej ekspansji tej byliny – od potraktowania popularnym roundapem po cierpliwe, systematyczne wycinanie „w pień”. W szeregu przypadkach ani jeden, ani drugi sposób na dłuższą metę nie działają. Warto więc wymieniać się doświadczeniami z własnej działki, np. na internetowym forum (np. tutaj – a nuż, widelec najbardziej skuteczny sposób na zlikwidowanie intruza na działkowej grządce w końcu się ujawni?

Ale tak na spokojnie rzecz oceniając, czy powinno działkowcom zależeć na unicestwieniu tej skądinąd pożytecznej roślinki? Cóż wadzi bowiem posiadanie swojego, pospolitego „chrzana” – który tak naprawdę krzywdy nikomu nie uczyni, bo przejrzane jego działanie już przecież przez starożytnych zostało? Niech się ukorzenia, a ponad przeciętność i tak nie wyrośnie – cóż to jest 1,5 metra łodygi, która i tak w końcu razem z liśćmi na kiszonki zostanie przeznaczona…

Ostrość chrzanu z biegiem lat i w potocznej mowie znacznie straciła na powadze. Nagminnie bowiem tylko w przypadku, gdy chodzi o popularne „pieprzenie”, czasownik „chrzanić” jest używany (co wyrazić można też inaczej przez: pleść bzdury, ględzić, bredzić, ale i partaczyć – na przykład czynność, której tylko profesjonaliści powinni się tykać).

I ręka do góry, kto nie słyszał: odchrzań się? Nie widać, nie słychać… I może niech tak zostanie.

Małgorzata Wieliczko

Bądź na bieżąco z Wrocławiem!

Kliknij „obserwuj”, aby wiedzieć, co dzieje się we Wrocławiu. Najciekawsze wiadomości z www.wroclaw.pl znajdziesz w Google News!

Reklama