Dolnośląscy policjanci zatrzymali do kontroli drogowej kierowcę osobowego Volkswagena. 33-letni mężczyzna jechał samochodem bez tablic rejestracyjnych i naklejki identyfikacyjnej na przedniej szybie. Okazało się, że sam wszystko zdemontował i schował w bagażniku. Z rozbrajająca szczerością powiedział policjantom, że odkręcił tablice by nie stracić prawa jazdy na fotoradarach. Obawiał się też, że podczas podróży z Poznania do Karpacza przyciśnie trochę pedał gazu, a to może uderzyć go po kieszeni.
- Zazwyczaj kierowcy mówią nam że zgubili tablice. Pamiętam też przepadki kradzieży paliwa na stacjach benzynowych, w których kierowcy montują kradzione tablice. By ktoś je odkręcił w obawie przed fotoradarem to ewenement – mówi nadkom. Bogdan Kaleta, oficer prasowy z Komendy Powiatowej Policji w Głogowie i dodaje, że przy okazji okazało się że w samochodzie nie ma też gaśnicy i trójkąta ostrzegawczego.
W tym przypadku szczerość się opłaciła. Policjanci chyba docenili poczucie humoru i wystawali mandat 200 zł. Mogli zastosować karę ponad dwukrotnie wyższą. W zamian kierowca musiał przykręcić tablice.
jr