Artystki skupiają wzrok na sobie
Tytuł prezentacji „Stany skupienia” został wprawdzie zaczerpnięty z jednej z prac Natalii LL, ale ma bardziej uniwersalne przesłanie. – Odnosi się także do samego mechanizmu fotograficznego, skupienia soczewki, momentu złapania ostrości, zwłaszcza na siebie. Jest wreszcie wątek skupienia wzroku, w tym przypadku artystki na nią samą – wyjaśnia kuratorka wystawy Małgorzata Miśniakiewicz.

Wystawa: Stany skupienia
Wernisaż / Wystawa MWW Muzeum Współczesne Wrocław
Wspólne zainteresowania artystek
W przypadku prac z pierwszej połowy lat 70. dzieła Natalii LL, głównej bohaterki „Stanów skupienia”, są zestawione z pracami twórczyń z Polski, w tym jej koleżanek z Wrocławia, a z kolei ich prace zostały uzupełnione o te tworzone przez artystki z Europy Środkowo-Wschodniej – Marinę Abramović, Sanję Iveković czy Getę Brătescu.
– Wszystko to, aby pokazać wspólnotę dociekań artystycznych, bo akurat w tym regionie mechanizmy społeczno-polityczne i ekonomiczne bardzo wiązały się z kondycją i reprezentacją kobiet w sztuce – wyjaśnia Małgorzata Miśniakiewicz, kuratorka wystawy w Muzeum Współczesnym Wrocław, i podkreśla, że zainteresowania polskich artystek i ich koleżanek z innych krajów miały punkty wspólne.
– Dobrym przykładem jest rok 1975 – moment dużego namysłu nad rolą publiczności i samego medium. Artystki pokazują aparat, swoją publiczność, podkreślają aspekt performatywny, wieloznaczność medium fotografii – dodaje kuratorka.
Jaki jest kobiecy autoportret
Co jest dla niego kluczowe? – Fakt, iż kobieta od tysiącleci była przedmiotem, a nie podmiotem, była patrzona, była muzą, modelką, ale nie twórczynią, sprawia, że cała logika tworzenia wizerunku kobiecego ciała jest inna niż w przypadku mężczyzn, którzy rzadko bywali obiektem nieustannych spojrzeń – podkreśla Małgorzata Miśniakiewicz.
Seans „Drgawki” Natalii LL, praca stworzona w przededniu stanu wojennego. – Artystka odpowiadała na pewne napięcia i wyczuwalne perturbacje, stała się niemal szamanką, dzwoniła dzwoneczkiem – wyjaśnia Małgorzata Miśniakiewicz.
W dwukanałowym wideo Mariny Abramović, dokumentującym jej performans, na jednym ekranie widać performującą artystkę, na drugim zaś obserwująca ją publiczność. Kuratorka zwraca też uwagę na pracę Gety Brătescu. – Artystka tworzyła serię autoportretów, gdzie jej twarz stawała się coraz bardziej niewidoczna za warstwą folii. Kwestia widzialności samej błony fotograficznej, transparentności medium jest połączona z sytuacją polityczną, gdzie ówczesny prezydent Rumunii Nicolae Ceaușescu wprowadził tzw. tezy lipcowe i nawrót do socrealizmu – wujaśnia kuratorka wystawy „Stany skupienia”.
„Kasie-Niteczki” (1993), fotografie Katarzyny Górnej we współpracy z Katarzyną Kozyrą, które, jeszcze jako studentki ASP, robiły sobie zdjęcia, jednocześnie farbując włosy i dobrze się bawiąc. – To zwrot w stronę dziewczyńskości jako koncepcji przyjaźni, radości. Tu kobiety są same dla siebie, nie ma znaczenia, czy ktoś na nie patrzy – dodaje Małgorzata Miśniakiewicz.