W najbliższy piątek piłkarze Śląska Wrocław po raz kolejny polecą na zgrupowanie do Turcji. Tym razem odbędzie się ono w Antalyi i potrwa do 3 lutego. Podczas tego obozu wrocławianie rozegrają cztery sparingi. Tak się złożyło, że zagrają z zespołami z południa Europy. Na pierwszy ogień, już w niedzielę, pójdzie trzeci aktualnie zespół ligi Azerbejdżanu Neftczi Baku. W następną środę Śląsk spotka się z szóstym obecnie klubem bułgarskiej ekstraklasy Warna Czerno More.
Gorące dla wrocławian będą dwa dni przed powrotem do Polski. 1 lutego zagrają z ósmym zespołem rumuńskiej ekstraklasy Gaz Metan Medias, a dzień później ich ostatnim rywalem będzie dziewiąty aktualnie w ukraińskiej ekstraklasie Ilucziwiec Mariupol.
Wiadomo już, że na zgrupowanie to nie pojadą Minori Sato i Petterri Forsell, z których zrezygnował trener Stanislav Levy, pojedzie natomiast Anglik Tom Hateley, z którego menedżerem będą ustalane warunki transferu i kontraktu.
Należy się jednak spodziewać, że do Antalyi dojedzie jeszcze przynajmniej jeden zawodnik. Czeski trener Śląska nie ukrywa bowiem, że nadal potrzebuje graczy, którzy błyskawicznie "wskoczą" do pierwszej jedenastki. - Potrzebne są nam wzmocnienia, ale z drugiej strony nie chcę niczego robić pod presją. To muszą być zawodnicy, co do których musimy mieć stuprocentowe przekonanie, że będą wzmocnieniem zespołu. Nic nam nie da robienie transferu tylko dla samego transferu. Wciąż obserwujemy kilku piłkarzy. Zobaczymy, jak rozwiną się te tematy - mówi szkoleniowiec.
Podczas nadchodzącego obozu Levy bedzie pracował przede wszystkim nad poprawieniem szybkości swoich podopiecznych. - Pierwsze sparingi pokazały nam, że w następnych tygodniach czeka nas jeszcze sporo pracy, jeśli chcemy powalczyć o pierwszą ósemkę. Aby nie mieć problemów w lidze, musimy jeszcze bardziej poprawić naszą grę - wyjaśnia Levy.
AL/mic