Piłkarze Śląska Wrocław przegrali na wyjeździe z Wisłą Kraków 0:3 (0:1) w meczu 18. kolejki piłkarskiej ekstraklasy. Wrocławianie zajmują obecnie dwunaste miejsce w tabeli, a już w poniedziałek zmierzą się w kolejnym meczu z Pogonią Szczecin.
Rozczarowania po meczu w Krakowie nie krył trener Śląska Stanislav Levy. Jak sam przyznał, zawiodło ustawienie, a rywale przeprowadzali zabójcze kontrataki. – Wisła udowodniła, dlaczego w dotychczasowych meczach na własnym obiekcie straciła tylko jedną bramkę. My co prawda mieliśmy kilka dogodnych sytuacji, ale zabrakło nam nieco szczęścia i zimnej krwi – mówił szkoleniowiec.
Levy zapowiedział, że w poniedziałkowym meczu z Pogonią należy się spodziewać zmian w składzie. – Do tego spotkania mamy kilka dni i musimy się skupić przede wszystkim na grze obronnej. Mam tu na myśli nie tylko formację defensywną, ale całą drużynę – dodał.
Bramkarz Śląska Marian Kelemen podkreślił, że pierwsza połowa w wykonaniu Śląska wcale nie była zła, ale brakowało szczęścia w wykończeniu akcji. – Później padła pechowa bramka, bo piłka odbiła się od Przemka Kaźmierczaka i totalnie mnie zaskoczyła. Wychodząc na drugą połowę nakreśliliśmy sobie zdecydowanie inne rozwiązania, ale nie wcieliliśmy ich w życie. Wisła czekała na nasze błędy i skrzętnie je wykorzystała. W dwie minuty straciliśmy dwie bramki i to był nokaut – mówił Słowak.
Trener Wisły Franciszek Smuda powiedział, że po obejrzeniu wcześniejszych spotkań Śląska w Lidze Europy wiedział, że wrocławian trzeba zneutralizować pressingiem. - Właśnie na treningach przygotowujemy się do takich spotkań i cieszę się, że udało nam się osiągnąć zamierzony sukces. Dzisiejsze trzy punkty mają dla nas bardzo dużą wartość. Drużyna w końcu zrozumiała, że oprócz tego, że posiada się umiejętności techniczne, to trzeba w każdym spotkaniu udowodnić także swoją determinację – dodał.
Sześćdziesiąt minut w meczu z Wisłą zagrał kapitan Śląska Sebastian Mila, który wciąż dochodzi do siebie po niedawnej kontuzji. Pomocnik ma jednak nadzieję, że w meczu z Pogonią będzie mógł rozegrać pełne spotkanie.
- To tak naprawdę zależy od trenera. To on decyduje, jak zespół ma być ustawiony i kto gra, a kto siedzi na ławce. Ja jestem od tego, aby wykonywać jego polecenia. Zatem jeśli szkoleniowiec uzna, że mam grać w całym spotkaniu, to oczywiście będę zadowolony, a jeśli będzie zdania, że mam chłopakom pomóc z ławki, również to zaakceptuje i dam z siebie wszystko – zaznaczył Mila.
Poniedziałkowe spotkanie z Pogonią rozpocznie się o godz. 20.30 na Stadionie Wrocław.