W ostatniej kolejce wrocławianie zremisowali u siebie z Lechem 1:1 i z dorobkiem 27. punktów zajmują drugiej miejsce w ligowej tabeli.
– Mecz z Lechem był dla nas bardzo trudny. Kosztował zawodników wiele sił, a kilku piłkarzy było po nim mocno poobijanych. Początkowo trenowali indywidualnie, lekko przeziębiony był także Sebastian Mila. Mamy jednak jeszcze dwa dni i wydaje mi się, że do soboty wszyscy będą już w pełni sił – tłumaczył drugi trener Śląska.
Z kolei Wisła przegrała przed tygodniem z Koroną Kielce 2:3, ale Barylski podkreśla, że spotkanie w Krakowie będzie bardzo trudne. – Trener Franciszek Smuda ma w składzie bardzo dobrych piłkarzy i już na początku sezonu mówiłem, że będą walczyli o najwyższe cele. Wisła, podobnie jak i my, to drużyna grającą ofensywnie, dlatego sobotni mecz może być dla kibiców kolejnym dobrym spotkaniem – dodał.
Drużyna „Białej Gwiazdy” przystąpi do meczu bez pauzujących za kartki obrońców Macieja Sadloka i Łukasza Burligi. To duże osłabienie defensywy, bowiem Sadlok wystąpił we wszystkich spotkaniach sezonu, a Burliga opuścił tylko jeden mecz (także z powodu zawieszenia za kartki).
– Dla mnie ta absencje nie mają znaczenia. Wisła nawet w spotkaniach, w których przegrywała, stwarzała sobie dużo sytuacji. Mamy do rywala duży szacunek, ale wiemy, że musimy zagrać podobnie do meczu z Lechią lub Lechem i wtedy możemy stworzyć dobre widowisko.
Spotkanie z Lechem oglądało na Stadionie Wrocław ponad 22 tys. kibiców. Niestety w listopadzie Śląsk zagra u siebie jeszcze tylko raz – 30 listopada z Pogonią Szczecin. – Niestety tak ułożony został terminarz. Kibice są naszym 12. zawodnikiem i to jest ważne. Nasza forma jest jednak stabilna, dlatego musimy ją utrzymać także na wyjazdach – zakończył trener.
Spotkanie Śląska z Wisłą rozpocznie się w sobotę o godz. 20.30. w Krakowie.