Dla wrocławianek będzie to dobra okazja do rehabilitacji po ubiegłotygodniowej porażce z Glucose ROW Rybnik 80:82. Spotkanie było niezwykle wyrównane, a jego losy rozstrzygnęły się dopiero w ostatnich sekundach, gdy na nieszczęście dla Ślęzy Katerina Rymarenko wykorzystała rzuty osobiste.
– Wygraliśmy zdecydowanie walkę na deskach, co nie przełożyło się na wynik. Musimy pracować dalej, a liga jest długa. Chciałbym żeby to Ślęza zaczęła serię zwycięstw. Ja jestem pełen optymizmu i wiary – podkreślił trener Ślęzy Radosław Czerniak.
Okazja na rozpoczęcie tej serii już w sobotę, kiedy to wrocławianki zmierzą się z „Akademiczkami”. Lublinianki z dorobkiem siedmiu punktów zajmuje obecnie dziewiąte miejsce w ligowej tabeli. Akademiczki mają jednak do rozegrania zaległy mecz z CCC Polkowice, a w ostatniej kolejce przegrały z Wisłą Can-Pack Kraków 53:70.
– Przegraliśmy przez zbyt indywidualną grę i brak zespołowości w pierwszej połowie spotkania. Dziewczyny przekonały się, że w meczu z tak klasowym rywalem liczy się współpraca. Dostaliśmy dobrą lekcję koszykówki – mówił po spotkaniu z krakowiankami trener lubelskiej drużyny Krzysztof Szewczyk.
Najważniejszymi postaciami w zespole z Lublina są Chelsea Poppens notująca średnio 12,6 punktu i ponad 7 zbiórek na mecz oraz Aldona Morawiec ze średnią 11,4 punktu. Spotkanie Ślęzy z Pszczółką rozpocznie się w sobotę o godz. 18.00.