Wrocławskie siatkarki po raz pierwszy od powrotu do ekstraklasy w 2008 roku wygrały z Muszynianką Muszyna. Chociaż w tym sezonie to Impel dysponuje mocniejszym składem, to zwycięstwo 3:2 nie przyszło gospodyniom łatwo.
Od powrotu do ekstraklasy wrocławskie siatkarki rozegrały z Muszynianką 12 spotkań i wszystkie przegrały. Tym razem trzynastka okazała się szczęśliwa, ale widzowie w Orbicie oglądali doprawdy szalony mecz, który zakończył się dopiero przed godziną 23.
- Nasza forma strasznie falowała. Zdarzały się nam niewytłumaczalne przestoje pomieszane z bardzo dobrymi fragmentami gry. Musimy to wyeliminować i oczywiście dalej bardzo ciężko pracować. Ta praca daje efekty. Zwyciężyliśmy z mistrzem Polski, srebrnymi medalistkami, a dziś wygraliśmy z trzecim zespołem. Taki wynik przed sezonem brałbym w ciemno – mówił po wygranej trener Impelu Tore Aleksandersen.
Tylko pierwszego seta wrocławianki wygrały bez większego wysiłku. Od drugiej partii zaczęły się z nimi dziać rzeczy dziwne. Zawodziła nawet tak świetna zawodniczka jak Frauke Dirickx i w końcu przy stanie 3:11 Aleksandersen wymienił ją na Magdalenę Grykę. Młodziutka rozgrywająca udźwignęła ciężar prowadzenia ataków i Impel zaczął odrabiać straty. Wrocławianki wyrównały na 20:20, a całego seta wygrały do 21.
Wydawało się, że mecz skończy się szybkim 3:0 i tak można było myśleć jeszcze do stanu 11:12 w kolejnej partii. Wówczas jednak na zagrywkę powędrowała Jagiełło i zawodniczki z Muszyny zdobyły 12 punktów z rzędu.
Gdy czwarty set rozpoczął się od prowadzenia Muszynianki 5:1 spokojny i opanowany zazwyczaj Aleksandersen nie wytrzymał. Norweg wziął czas i nawrzeszczał na swoje zawodniczki. Ostra reprymenda podziałała, bo gospodynie najpierw odrobiły straty, a potem po skutecznych atakach wprowadzonej na parkiet Patrycji Polak prowadziły nawet 17:12. Cóż jednak z tego, skoro potem znów popełniły serię błędów i siatkarki gości wygrały tę partię do 23.
Potrzebny był tie-break. Tu już żartów nie było. Świetnie grająca Maren Brinker punktowała bez litości i gdy na tablicy świetlnej zaświecił się wynik 12:2, wiadomo już było, że historyczna wygrana z Muszynianką stanie się faktem. Chociaż i tak gospodynie pozwoliły rywalkom nadrobić kilka punktów.
- Muszyna grała dziś świetnie zagrywką i blokiem. Tymi elementami przysporzyła nam wiele problemów i to w dużej mierze miało wpływ na wynik. My jednak dziś mieliśmy Maren Brinker i Agnieszkę Kąkolewską, które zagrały świetny mecz. Cieszę się ze zwycięstwa, ale wciąż wiele pracy przed nami - podsumowała spotkanie kapitan wrocławskiego zespołu Makare Wilson.
AL
Impel Wrocław - Polski Cukier Muszynianka Fakro Bank BPS 3:2 (25:20, 25:21, 13:25, 23:25, 15:9).
Impel: Dirickx 1, Kąkolewska 12 (6 bloków), Wilson 7, Pyziołek 4, Brinker 18, Kaczor 17, Medyńska (libero) - Mroczkowska 7, Konieczna 3, Dozier 1, Gryka 1, Polak 6.
Muszynianka: Mazurek 5, Różycka 3, Piątek 16, Wojcieska 6, Jagieło 14, Plchotova 14, Maj (libero) - Jasińska, Mucha, Sosnowska, Kurnikowska 16.